VfL Wolfsburg dziękuje Jörgowi Schmadtke za udaną współpracę.
Ważny rozdział w historii klubu dobiegł końca. Końcowy gwizdek w meczu pucharowym w Berlinie oznaczał również koniec kadencji Jörga Schmadtke jako dyrektora zarządzającego VfL Wolfsburg. Spędzone na tym stanowisku cztery i pół roku mogą wydawać się krótsze, ponieważ wiele się przez ten czas wydarzyło. Klub od 2018 roku, kiedy 58-latek rozpoczął swoją pracę, zaszedł znacznie dalej, niż wydawało się to możliwe. Niezależnie od tego, jak na to spojrzeć, wynik końcowy jest zapisem sukcesu, którego nie można było sobie w tamtym czasie wyobrazić. Szczególnie, że biorąc pod uwagę pochodzenie Wilków, nie brano tego za pewnik.
Od widma spadku do Ligi Europy
Najpierw Brunszwik, potem Kilonia: Wilki zapewniły swoim fanom wiele emocji i nerwów, głównie za sprawą dwukrotnej walki o utrzymanie w Bundeslidze. Wraz z przybyciem Jörga Schmadtke, który natychmiast przyjął Marcela Schäfera na stanowisko dyrektora sportowego, miał rozpocząć się okres rekonwalescencji po latach obaw o spadek. Zamiast tego jazda kolejką górską trwała dalej, gdyż Zielono-Biali oszołomili Bundesligę w zupełnie inny sposób. Dzięki niezwykłej przemianie pod wodzą trenera Bruno Labbadii, zespół zakończył sezon 2018/19 z przytupem - i pogromem 8:1 w 34 kolejce - na szóstym miejscu, kwalifikując się tym samym do Ligi Europy.
Powstały gwiazdy i powstała tożsamość
Nie było wielkiego wstrząsu. Bardziej stopniowa reorientacja, pewną ręką i rozsądną kalkulacją, a także cichy ukłon w stronę świata zewnętrznego - taki był cel nowego kierownictwa klubu. W następnych latach do Wolfsburga trafiło wielu ekscytujących graczy, z których wielu po raz pierwszy zasłynęło właśnie tutaj. W tym samym czasie, pomimo wszystkich fluktuacji, w drużynie ukształtowała się tożsamość, którą można zobaczyć w trzech zawodnikach, którzy pozostali w klubie przez cały okres pracy Schmadtke. Są nimi: Koen Casteels, Yannick Gerhardt - i oczywiście Maximilian Arnold.
Powrót do Ligi Mistrzów
Po szóstym miejscu przyszła siódma lokata - a potem niesamowity powrót do Ligi Mistrzów. VfL nie tylko powrócił na szczyt, ale już na nim pozostał. Trzy lata po tym, jak zespół prawie wypadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, Zielono-Biali stali się czwartą najlepszą drużyną w Niemczech. Kibice VfL zasłużyli na to, by delektować się owocami tych działań dłużej, ale po tym, jak światem zawładnął koronawirus, nastąpiły trudne miesiące, w bardzo zmieniających się okolicznościach. Po odejściu odnoszącego sukcesy trenera Olivera Glasnera, w jego miejsce przybył Mark van Bommel, jednak wkrótce został zastąpiony przez Floriana Kohfeldta. Po powolnym starcie Niko Kovac w końcu przywrócił VfL na właściwe tory i stworzył obiecujący nowy zespół, który zajmuje teraz wysoką pozycję w tabeli.
Najdłuższa kadencja po Peterze Panderze
Kto przywrócił klub do życia? Z pewnością nie sam Schmadtke, ale głównie dzięki odpowiedzialności tego człowieka, który nigdy nie zagrał przeciwko Wilkom w swoich 408 meczach zawodowej kariery piłkarza. Pod jego wodzą klub został odsunięty od zagrożenia spadkiem do drugiej ligi i z powrotem przekształcony w renomowaną markę. Odkąd VfL dołączył do najwyższej klasy rozgrywkowej, tylko Peter Pander rządził na porównywalnym stanowisku dłużej. Te cztery i pół roku są zatem dowodem ciągłości, która nie została osiągnięta bezpodstawnie: 236 punktów w Bundeslidze i 19 meczów w rozgrywkach europejskich - Jörg Schmadtke opuszcza VfL Wolfsburg jako człowiek honoru. Za to wszystko i wiele więcej mówimy: dziękujemy!
Źródło: vfl-wolfsburg.de