Trwająca od kilku tygodni burza medialna wydaje się być zakończona: Max Kruse prawdopodobnie nie zagra już dla Wolfsburga.
Podczas gdy Wolfsburg odnosił swoje pierwsze zwycięstwo sezonu w meczu z Eintrachtem, Max Kruse podróżował w tym czasie po Berlinie. Spowodowane było to tym, że trener Niko Kovac postanowił finalnie zawiesić swojego ofensywnego piłkarza. Napastnik najwyraźniej nie będzie już grał dla Wolfsburga.
Szkoleniowiec po zakończonym meczu wziął udział w rozmowie z reporterem "Sky": "Nie widzieliśmy żadnego zaangażowania ze strony Maxa. Jako trener muszę patrzeć na dobro klubu. Podjęliśmy więc decyzję. Nie będzie go z nami w przyszłości i na pewno już nie zagra." Trener ceni sobie organizację i dyscyplinę, którymi Kruse podobno się nie wykazywał. Zapytany przez reportera, czy to koniec kariery piłkarza w Bundeslidze, Kovac odpowiedział krótko: "Tak." Czy Kruse naprawdę już nie zagra? "Nie. Jako trener mam obowiązek pomagać zespołowi. Klub jest ponad wszystkim i dlatego wspólnie podjęliśmy taką decyzję." - wyjaśnił sytuację Kovac, w którą zaangażowani byli także dyrektor sportowy Jörg Schmadtke oraz dyrektor sportowy Marcel Schäfer.
Schäfer: "Potrzebujemy zawodników, którzy w stu procentach skupiają się na klubie. Nie widzieliśmy tego zaangażowania u Maxa." Względem odesłania Kruse'a na trybuny dodał: "Oczywiście, że zwrócił na to uwagę. To go raczej nie uszczęśliwi."
Ostatnio Kruse dwukrotnie znalazł się w wyjściowej jedenastce. Jednak w sobotę, podczas meczu, przebywał w Berlinie. Jego żona Dilara upubliczniła wówczas na Instagramie nagranie z samochodu: "Jedliśmy teraz śniadanie, tak w tej chwili. Nie przepadamy za jedzeniem śniadania o 10:00 rano. Nie pytajcie dlaczego. Teraz jedziemy w kierunku Kreuzbergu, gdzie będziemy oglądać mecz." Para jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, prowadząc m. in. wspólny kanał na YouTubie pod nazwą "Die Kruses". Ostatnio napastnik obliczył za pomocą Twitcha swoje "codzienne godziny pracy", które według niego kształtują się następująco: "od około 9 rano do 13:00". To całkowicie gryzie się z mottem jego pracodawcy: "Praca - Piłka nożna - Pasja".
Zawieszenie Kruse'a nie będzie dla klubu tanim rozwiązaniem. Zawodnik będzie teraz zarabiał siedząc na trybunach. Piłkarz przeszedł do Wolfsburga z Unionu Berlin pod koniec stycznia, za kwotę 5 mln euro. Obecny kontrakt Kruse'a wiąże go z klubem do 2023 roku. Według informacji BILD, jego roczna pensja brutto w Dolnej Saksonii wynosi około 3,8 mln euro. Zatem do 31 grudnia 2022 roku, licząc od września, przysługuje mu jeszcze 1,266 mln euro brutto. Wraz z otwarciem zimowego okna transferowego, kluby z kraju i zagranicy będą mogły wykazać swoje zainteresowanie podpisaniem kontraktu z Kruse'm. Zawodnik od miesięcy jest kojarzony z przejściem do amerykańskiej ligi MLS.
Kruse odniósł się do sytuacji na Instagramie.
Piłkarz oświadczył: "Pierwsza opinia jest zawsze przekazywana moimi kanałami. Jak zapewne zauważyliście, trener zdecydował, że już nigdy nie uwzględni mnie w składzie. Zaskoczyło to nie tylko mnie, zwłaszcza po dwóch ostatnich meczach, w których grałem od początku, ale także wielu z was. Szanuję opinię trenera. Najwyraźniej nie powinienem już identyfikować się z klubem. Jednak każdy kto mnie zna wie, że przez ostatnie dziesięć, dwanaście lat, kiedy grałem zawodowo w piłkę nożną, zawsze dawałem z siebie wszystko. Tak nadal będzie, jeśli wciąż będę mógł trenować."
Czas Kruse'a w Wolfsburgu dobiegł końca zaledwie po pół roku. "Przyjechałem do Wolfsburga w styczniu, aby pomóc zespołowi. Myślę, że dokonałem tego w drugiej połowie sezonu. Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, które docierają do mnie od wczoraj. Dziękuję za to."
Z końcem wypowiedzi jednak dodaje: "Na koniec chcę powiedzieć: sam zdecyduję, kiedy mój czas w Bundeslidze się skończy! I to jest najważniejsze. Nikt inny, oprócz mnie. Dobrej niedzieli!"
Źródło: bild.de
Źródło foto: kicker.de
