Chorwacki obrońca będzie musiał przyzwyczajać się do uczestnictwa w meczach w charakterze widza.
Taka sytuacja prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miała miejsca w Bundeslidze. Pomimo tego, że Marin Pongracic podjął próbę załagodzenia swojej złej sytuacji w klubie (którą zawdzięcza negatywnymi wypowiedziami na temat VfL, będąc na wypożyczeniu w Borussii Dortmund), nadal nie wycofał pozwu sądowego. Sprawę przybliżaliśmy m.in. TUTAJ.
Zawodnik może już czynnie uczestniczyć w treningach Wolfsburga, jednak nie weźmie udziału w żadnym meczu, dopóki nie wycofa pozwu z sądu w Bruszwiku. Nie zobaczymy go więc w najbliższym spotkaniu z Schalke 04, ani w każdym kolejnym, jeśli tego nie zrobi. „Marin będzie mógł zagrać dopiero wtedy, kiedy wycofa swój pozew” - ujawnia Niko Kovac. „W przeciwnym razie będzie miał możliwość jedynie brać udział w treningach.” Pongracic złożył pozew do sądu pracy w Brunszwiku o rzekomo zaległe płatności składek. Proces jest obecnie wstrzymany. Obie strony od miesięcy pracują nad rozwiązaniem pozasądowym. Do tego czasu Chorwat będzie mógł oglądać mecze z trybun.
„Wciąż jest naszym pracownikiem i jako piłkarz potrzebuje treningu. Jednak nie rozumiem, jak można najpierw pozwać klub, a potem chcieć w nim grać. Przecież to tak nie może działać. W związku z tym teraz tylko od niego będzie zależeć, jak załatwi sprawę” - podkreśla Kovac i dodaje: "Może problem sam się rozwiąże. Okno transferowe jest jeszcze otwarte przez dwa tygodnie. Oczywiście może się zdarzyć tak, że jednak opuści klub."
Pongracic jest związany kontraktem z Wolfsburgiem, który wygaśnie w 2024 roku. Według transfermarkt.de jego wartość rynkowa wynosi około 6 milionów euro. Potencjalnych nabywców może jednak zniechęcić zła reputacja zawodnika.
Źródło: bild.de
Źródło foto: spox.com